
tłumaczenie z rosyjskiego na polski,
link do strony rosyjskiego
oryginału:
http://www.stihi-rus.ru/1/Esenin/151.htm
Sergiusz Jesienin (1895 -
1925)
KwiatyI
Kwiaty
mi mówią — spokój daj,
Główkami dając pokłon nisko.
Już nie zobaczysz nigdy
blisko
Rodzinny łan, ojczysty kraj.
Ach, ukochane! Cóż, no cóż!
Widziałem was, widziałem ziemię,
I grobu tego straszny mróz
Przyjmuję jako nowe brzemię.
II
Wiosenny
wieczór. Siny czas.
No, jakże mi nie kochać was,
No, jak mi was nie kochać, kwiaty? —
Gdym z
wami mógłby wypić na ty.
Rezeda i lewkonia są.
Ach, źle się dzieje z duszą mą,
Ach, znowu źle się
dzieje z nią,
Rezeda i lewkonia są.
III
Dzwoneczku mój!
Czy nie twój żar
Dla duszy zrobił pieśni dar
I rzekł mi,
że bławatki są
Dalekim twoim snem i mgłą.
Nie śpiewaj
już! Ach, litość miej.
I tak nam pali ognia lej.
Wszak ona
przyszła z rymem „znów"
Jak gdyby miłość w łączach
snów.
IV
O, kwiaty me! Nie każdy trud
Dał
wyznać w sercu moim chłód,
Nie każdy też w nim chłód z tych dróg
Roztopić
ogniem swoim mógł,
Nie każdy schwytać dole złą
Potrafi, kto swych rąk marnuje.
Do stosa wprost już lecę ćmą
I miły ogień w nim całuję.
V
Nie
lubię kwiatów z krzewów wraz
I nie nazywam ich kwiatami,
I choć dotykam ich
ustami,
Dla nich nie znajdę czułych fraz.
Ten kwiatek mi łagodzi twarz,
Co korzeniami wrósł
w tę ziemię,
I jego
witam, gdy nie drzemię
Jak ten północny chaber
nasz.
VI
I jarzębina kwiaty ma,
Jej kwiaty —
poprzednicy jagód,
Na ziemię one gradem lagą,
Purpurę
krusząc z nieba dna.
Nie z tych, co ziemia, one są.
Jarzębin
kwiaty to za mało.
Jak życie nasze i jak ciało,
Przedwieczne
rozdzielane mgłą.
VII
Kochanie moje! Przebacz mi,
Żem nie ominął
nic lojalnie.
Lecz mi najlepiej w takie dni,
Co dla mnie jest niepowtarzalnie.
Niepowtarzalni ty a ja.
Pomrzemy — inni przyjdą po nas.
Lecz już z innego będą grona —
Dla siebie już jak noc bez dnia.
VIII
Powiedzcie,
kwiaty — spokój daj,
Główkami dając pokłon nisko,
Iż nie zobaczyć nigdy blisko
Jej twarz i mój kochany kraj.
No
cóż! Nie ujrzę was, no cóż!
Jam wzięty
innym już kwitnieniem
I z tego będę słów natchnieniem
Ojczystej ziemi
chwalić głusz.
IX
A ludzie nie kwiatami są?
O, miła, odczuj miłość
swą,
Wszak nie ma tu pustynnych słów.
Jak ciałka źdźbeł
przez wiatry płużą,
A chociaż moja głowa znów
Dla ciebie nie jest złotą różą?
Wszak mogą ludzkie kwiaty więc
Od wieków pełzać,
iść i biec.
X
Widziałem, szły te kwiaty w lecie,
I z duszy zło zleciało
precz,
O ile wiem, że na tym
świecie
Październik zaczął tamtą rzecz.
Ze
sobą tyle ich się biło,
Czerwony najmocniejszy był.
I dużo w walce tych ubyło,
Lecz w mocy swej z najwielką siłą
Rozbiły
katów w proch i pył.
XI
Ach, Październiku!
Strasznie
żal
Czerwonych kwiatów, ściętych z bitwy.
Obrzyna główkę
róży stal,
Lecz się nie bałem stali nigdy.
Chodzące kwiaty
ziemskich dróg!
I stal przebiją one w łanie,
Ze stali stworzą statków róg,
Ze stali zrobią nam mieszkanie.
XII
I
przeto widząc już, że świat
Nie jest mi szatą
rytualną,
Że wszystko
na tym świecie z szat
Jest rzeczą zawsze powtarzalną.
I jako, że
wciąż śpiewam tu,
I nie na
darmo pieśni służę,
Dla miłej głowę
w świetle snu
Powierzę jako złotą
różę.
1925 r.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
©
Copyright: Валентин Валевский, 2010, Стихи.ру
Свидетельство
о публикации №110070901144